Bardzo się cieszę, że wreszcie w moje ręce trafiła ostatnia część serii Kaprysy losu, a mianowicie jej trzeci tom- "Pozorne szczęście" od Pauliny Cicheckiej.
Miałam okazję czytać zarówno pierwszy tom "Podróż poślubna" jak i drugi "Zawsze i na zawsze". Oba bardzo mi się podobały, więc z przyjemnością wzięłam się za lekturę tej pozycji.
Towarzyszymy tu Julce i Miłoszowi, którzy są już dwa lata po ślubie. Wiodą sielankowe życie, są zakochani.. no małżeństwo idealne pod każdym względem. Jednak do pełni szczęścia brakuje im dziecka, marzą o maleńkiej córeczce i postanawiają zacząć starania o potomka. Gdy wszystko wydaje się być na dobrej drodze, nad ich małżeństwem zaczynają pojawiać się ciemne chmury. Miłosz się zmienia, zaczyna unikać rozmów z Julką, coś ewidentnie jest na rzeczy. Okazuje się, że ich kryzys w małżeństwie jest ściśle związany z problemami w firmie Miłosza.
Czy uda im się uratować ten związek? Czy doczekają się potomka?
Tego dowiecie się czytając "Pozorne szczęście". Nie chcę psuć Wam całej radości z czytania, więc więcej nie zdradzę.
Książkę czytało się bardzo szybko. To typowa historia na piątkowy wieczór, by móc się odprężyć po ciężkim tygodniu pracy. Akcja rozgrywa się niespiesznie, czuć sielankę, niemal idyllę wraz z początkiem historii. Później już tak kolorowo nie jest, ale dzięki temu historia jest bliżej realnego życia- no bo w którym małżeństwie jest idealnie? Uważam, że zdrowo jest czasem się posprzeczać, żeby oczyścić głowę 😅 Autorka w swojej powieści pokazała, jak ważna jest rozmowa. O ile łatwiej jest znieść przeciwności losu, gdy nie brnie się przez nie w pojedynkę... Między głównymi bohaterami zabrakło właśnie zaufania i rozmowy.
Jak dla mnie była to przyjemna lektura, której oczekiwałam. Spokojna, niespieszna, bez niespodziewanych zwrotów akcji. Od tak- przeczytana dla relaksu.
Polecam całą serię Kaprysów losu!:)