Świetny przykład literatury true crime. Obydwaj autorzy byli bardzo zaangażowani w sprawę (ba! nawet w pewnym momencie sami byli podejrzani przez policję).
Jest to rzecz o brutalnych morderstwach kochanków, którzy spotykali się w ustronnych miejscach w wiadomym celu. Ale nie mniej ważną częścią książki jest opis śledztwa, jego skandalicznego prowadzenia, opierania się na wydumanych teoriach spiskowych, które obrażają inteligencję ludzi twardo stąpających po ziemi. Jest to też trochę o Włochach, o ich stylu życia, o ich historii.
Cała ta mieszanka bardzo dobrze się czyta, wywołuje ciarki, bo to przecież Włochy, to schyłek XX wieku, a działy się tam takie rzeczy. I co ważne: do dzisiaj nadal nie wiadomo kto był Potworem z Florencji. Rzecz zdecydowanie warta przeczytania.