Autor podkreśla we wstępie, że im jest starszy, tym mniej go interesują triki i finty literackie, chwyty retoryczne i piękne zdania.Woli też sugerować pewne stany, niż by aktor się w ekshibicjonistyczny sposób zgrywał. Ważniejsze staje się napięcie między kwestiami, niż same wypowiedzi. Zaczyna też bardziej ufać teattowi, niż literaturze, którą dziś tworzą krytycy. Dlatego chce zintegrować literaturę z teatrem, przenieść ją na niego. Nie chce, by jego sztuki były recytowane, lecz komponuje je na aktorów i rekwizyty, ale z jak największym ograniczeniem dekoracji.