Poniedziałek. Najgorszy tydzień życia

Antek Fert to chłopiec, który rozpoczyna nową szkołę. Do tego ma dość ciekawą rodzinkę. Mama, nie jest jak inne mamy, które budzą delikatnym pocałunkiem w czoła. Jego mama pstryka raz za razem światłem i w ten sposób wyciąga synka z łóżka. Do tego poślubiła wampira, lubi odliczania i lepiej z nią nie zadzierać. Tata Antka to nasz ulubieniec, który ma auto w kształcie… sedesu oraz jest wiecznie na diecie z Internetu. Żeby było tego mało Antek nazywa się tak samo jak supergwiazda pop-u i obiekt westchnień nastolatek. Ale to wszystkie jeszcze nic. Antek pragnie być niewidzialnym, niezauważalnym a najlepiej chce być na innej planecie. Co jeszcze mogło go spotkać? Bardzo dużo, ale żeby dowiedzieć się co, musicie koniecznie przeczytać „Mój najgorszy tydzień życia. Poniedziałek”.

Ta niewielkich rozmiarów książka posiada przezabawną historię o Antku i jego pokręconej rodzince. Oprócz ciekawej historii ma również ciekawy układ, który bardzo nam się spodobał i pozwolił wczuć w jeden dzień w szkole Antka Ferta. Dzień ten jest podzielony na poszczególne godziny i gdy byliśmy już w czasie, gdy nasz bohater skończył lekcje poczuliśmy wielkie uff. Rany ile tutaj wydarzyło się!!! I co ta książka z nami zrobiła. Łzy nam się lały ze śmiechu i byliśmy zarówno ciekawi i trochę wystraszeni tego co znowu może się przytrafić chłopcu. Musicie koniecznie przeczytać by dowiedzieć ile „strasznych” rzeczy może przytrafić się tylko w jeden dzień. A to dopiero poniedziałe...

#współpracareklamowa z @wydawnictwo_nasza_ksiegarnia

Jesli nie lubicie poniedziałków i myślicie, że macie zły dzień, to #najgorszytydzieńżycia #poniedziałek uświadomi was, że wcale tak nie jest. Bo może być GORZEJ!

Antek Fert ma właśnie najgorszy nie tylko poniedziałek, ale i tydzień swojego życia.
Jego życie zmieniło się diametralnie, kot zaginął, tato jeździ gigantycznym sedesem na kółkach, a on wisi na krawędzi trampoliny dziesięć metrów nad basenem w znikających, szydełkowych kąpielówkach.

To zdecydowanie przebija poniedziałkowe poranki w pracy. 🤪

Ta mała, niepozorna książeczka to źródło ogromnej ilości powodów do śmiechu, zaczynając od samych przygód Antka, poprzez styl pisania autora, a na przezabawnych ilustracjach kończąc.

Czytając wspólnie śmialiśmy się do łez, choć różnica wieku między mną, a słuchającym synem wynosi ponad ćwierć wieku. 🤭

Format też zdecydowanie jest dużym plusem, gdyż łatwo zabrać ją ze sobą w podróż - nam umilała czas w wieczornych urlopowych chwilach.

Kolejny pozytywny walor to spora czcionka, która ulatwi czytanie tym dopiero rozpoczynającym przygodę z samodzielnym czytaniem książek.

Warto też zaznaczyć, że jak na książkę dla młodszych czytelników przystało - nie tylko bawi, ale i uczy.
Nasi milusińscy mogą dzięki niej zobaczyć, że wszystko co się dzieje, jesteśmy w stanie przetrwać, zdobywają pomysły na rozwiązywanie własnych problemów i wiedzą, że źle rzeczy m...