„Nazywam się Olgierd Thiel i umarłem wiosną tysiąc dziewięćset czterdziestego siódmego roku. Kiedyś miałem ciało wraz z jego pragnieniami i wszystkimi ułomnościami. Teraz, oddzielony od fizycznej powłoki, wędruję granicą życia i śmierci zawieszony w pomroku.”
Tak zaczyna się wzbudzająca całą gamę emocji książka "Pomrok". Na jej kartkach poznajemy historię Olgierda, który już nie żyje. To on jest narratorem tej mrocznej retrospekcji. Wraca on do swojej rodzinnej wioski i prowadzi nas przez czasy krótko po II wojnie światowej. Musi się kolejny raz zmierzyć z bólem, smutkiem i poczuciem obcości. Na nowo rozdrapuje rany, popełnia te same błędy i ponosi te same konsekwencje. To jedna z piękniejszych i jedna z trudniejszych lektur, która zostaje w pamięci na dłużej. Daje do myślenia a jej sens i to co autor chciał przekazać jest ponadczasowe. Pokazuje, jak zakończona wojna pozostawia na zawsze ślady w psychice człowieka, że tutaj nie ma wygranych. Nigdy nie wiemy jakiego wyboru my byśmy dokonali i nie powinniśmy oceniać innych wedle ich wyborów. Kiedy pojawia się lęk o życie i nasze jutro, nas czy naszych bliskich, nigdy nie wiemy, do czego jesteśmy zdolni i jak daleko się posuniemy.
"Jeśli ktoś, kogo kochasz, odchodzi bezpowrotnie, to cały świat staje się drzazgą w oku. Boli Cię nawet dźwięk wschodzącego słońca. Każdy obcy uśmiech jest karykaturalnym grymasem, wspomnienia są raniącym cierniem, a każdy dzień to walka o przetrwanie. Byłoby dużo łatwiej, gdyby miłość umierała wraz z osobą, którą kochasz."
To bardzo wartościowa powieść obyczajowa, przesycona smutkiem i zmuszająca do refleksji nad ludzką naturą. Moje pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane i czekam na kolejne powieści pana Daniela.