Momoko ma przeszło 70 lat. Będąc młodą dziewczyną, opuściła rodzinny dom i wyjechała do Tokio, gdzie poznała swojego ukochanego męża, Shuzo. Życie w dużym mieście przyniosło ze sobą poza pewnego rodzaju wolnością, również zaszufladkowanie. Dbałość o konwenanse sprawiła, że Momoko została niewolnicą oczekiwań innych.
Kobieta została sama. Mąż umarł, a dzieci nie utrzymują z nią stałego kontaktu. Poza smutkiem, który pozostał po stracie ukochanego, Momoko czuje też spokój i zaczyna rozumieć, że przez całe życie przedkładała szczęście najbliższych nad swoje. Naprawdę wolna jest dopiero teraz, kiedy została sama.
Ta książka ma niezwykle melancholijny i refleksyjny nastrój. Bohaterka w myślach wraca do korzeni, zaczyna myśleć i mówić dialektem znanym z prowincji, z której pochodzi, czego nie robiła od dawna. Dostrzega to, co przegapiła przez tyle lat, będąc zapatrzoną w innych i skupiając się na ich dobru.
Bohaterka w przejmujący sposób opowiada o ucieczce przed przeszłością, o tym, że nigdy nie lubiła do niej wracać. Dopiero będąc kobietą po siedemdziesiątce, nabrała odwagi, aby rozliczyć się z tym, co w życiu ją spotkało. Dopiero teraz czuje, że żyje, że może być sobą.
“Pójdę sama” to kopalnia cytatów i pięknych myśli. Momoko potrafi w poetycki sposób opisać swoje uczucia i myśli.
Na 140 stronach dostajemy historię, która wzrusza, pobudza najgłębiej skrywane pok...