W wieku sonetów czułych i wstążek nad czołem,
pierwsza miłości, pięknie ciebie nazywano,
dziś nie wierzący w tamte kobiece anioły,
chmur czy gwiazdozbiorów słysząc huk za ścianą,
leżą przy swych kochankach, a w pustym kieliszku
brzask łzą pierwszą błyska.
A w kinach wieczorami, po mozole we dnie,
sycą małe swe serca wielkich serc tragedią
nie wierzący w anioły kobiece.
Stocz się, z sonetów, jak myśmy stoczyli.
Widzą — rozkosz oplata jej dziewczęce plecy
różą jak żmiją.