Nowatorska ksiązka o morskich podróżach. W jednym z wywiadów Felicitas Hoppe powiedziała: "Decydujące dla mnie było to, że nie chciałam napisać ksiązki przygodowej, dla chłopaków. Chciałam pobawić się mitem morskiej podróży, ważyć się na to zużyte, stereotypowe terytorium morza i miłości, fal, burz, piratów, opasek na oczy, drewnianych protez zamiast nóg. Wszystko to są tak wyświechtane rzeczy, że aż przestraszyłam się własnej odwagi i chciałam pisać wszystko, byle nie książkę o morskiej podróży, myślałam, że ona nie może się udać. Spróbowałam potem znaleźć właściwy ton i pobawić się tymi motywami i złożyć je na nowo w nadziei, że powstanie osobiste i być może nawet lakoniczne spojrzenie na to literackie dziedzictwo".
To opowieść na poły realna, na poły fantastyczna. Czytelnik zostaje wrzucony w stan permanentnego śnienia na jawie, w szereg sugestywnych zachwycających obrazów morza i wysp, miejsc, gdzie zegary chodzą po swojemu, a ludziom zdarza się mówić wierszem. Duszna i niezwykła atmosfera zamknięcia i izolacji (statek) przypomina odrealnioną sytuację bohaterów "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna, którym zdarzało się w sanatorium popadać w dziwne monologi lub niezorganizowane sekwencje myśli. Surrealizm i apodyktyczność obrazów przypominają kafkowskie migawki z "Zamku", a morski sztafaż – najdziksze przygody kapitana Nemo. We mgle znikają ludzie, kobiety toczą dyskusje na masztach, ławice łodzi rybackich suną nocą przy statku jak ruchome migotliwe miasteczka. Ludzie tu grają w dziwne gry o stosy czekolady, a sprawy lądu powoli dryfują w niepamięć. Zdarza się, że podczas morskiego chrztu ktoś zobaczy na dnie morza świecę w brzuchu wieloryba.
To książka dla wszystkich, dla których sen bywa podróżą, dla wszystkich, którzy lubią poddawać się marzeniom, nawet tym najmroczniejszym. Dla tych, którym zdarza się wstrzymywać powietrze tak długo, aż zapadają się na moment w ciemność. Wreszcie dla wielbicieli języka, który jest tu bezcenny, potraktowany z najwyższą czułością. Dla kolekcjonerów obrazów, które zapadają głęboko w pamięć i wyświetlają się w najróżniejszych momentach. To wreszcie książka dla tych, którzy widzą w człowieku tajemnicę, którzy lubią jej dociekać.
"Przybrawszy postać ducha, Antonio Pigafetta znowu wsiadł na statek i znowu się wybrał w podróż dookoła świata. Ale już nie z Magellanem, bo co z tego, że kapitan piękny był jak słońce, dumny jak kogut i ubrany jak biskup, skoro nikogo nie kochał? Zamiast Magellana na pokładzie znalazła się więc tym razem Felicitas Hoppe.I całe szczęście, bo choć statek spod Felicitas notorycznie umyka, choć niejeden pasażer osuwa się w nicość wraz z talerzem i zupą, i choć szczęka tuńczyka w kieszeni wcale nie chroni przed śmiercią przez zniknięcie, to Felicitas przeżyła. A przeżywszy, napisała najpiękniejszy dziennik pokładowy od czasów Antonia Pigafetty."
Natasza Goerke
Natasza Goerke
"'Pigafetta' to literacka próba zwrócenia światu tego, co w epoce ciągłych podróży spowszedniało do urlopowej rutyny: a mianowicie przygody. Autorka łapie czytelnika właśnie na lep jego żądzy przygody – a potem wysyła go zupełnie gdzie indziej. Prawdziwe przygody nie dzieją się na pokładzie, lecz w głowie pasażera."
Hajo Steinert, "Focus"
Hajo Steinert, "Focus"