“Pierwsze śledztwo Montalbana” Andrei Camilleriego to lektura równie dobra na start z serią Sycylia komisarza Montalbano, czy w ogóle na lekturę niezależną od niej, co jako jej uzupełnienie. Książka ta zawiera trzy opowiadania, choć dwa z nich to tak naprawdę krótkie powieści, gdyż ich warstwa fabularna jest naprawdę zaskakująco mocno rozbudowana. Mimo iż tytuł zapowiada pierwsze śledztwa detektywa, to jednak nie do końca o to chodzi - ich akcje toczą się w różnych okresach kariery Montalbana, a tytuł odnosi się do historii środkowej, która opowiada awansie bohatera na komisarza. I ach, co to jest za porywająca, fascynująca i zwyczajnie urocza historia! Bo tak, to kryminały, których urok czaruje, nie chodzi w nich o rozlew krwi, a o dobrą, wymagającą główkowania zagadkę i rewelacyjnie oddany klimat małej nadmorskiej miejscowości, w której bohater najmocniej ceni sobie spokój, ciszę i dobre, proste, świeże jedzenie… I książki oczywiście! Zagadka pierwsza jest najmroczniejsza z trzech, bo odnosi się do morderstw… co prawda zwierząt, co sprawia policji pewien kłopot. Dwie kolejne już nie są krwawe, gdyż jedna to tajemnica pewnej młodej kobiety, a druga to zaginięcie małej dziewczynki. Autor prowadzi wszystkie te intrygi tak, że uwaga i ciekawość czytelnika przez całą opowieść utrzymują się na stałym poziomie, a choć bacznie śledzimy postępy śledztwa, to jednak potrzeba nam tej nieszablonowości myślenia komisarza, by zagadkę do końca rozwiązać. Doskonale spędziłam z tą książką czas, czuję, że z serią z Montalbanem bardzo się polubię i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po więcej!