"Wszyscy sądzili, że Czarna Wróżka, którą zaproszono w kumy, ofiaruje swemu chrześniakowi przynajmniej czapkę-niewidkę, siwka złotogrzywka, bułkę niedojadkę lub jakiś inny wartościowy podarunek, świadczący o jej łasce i dobrym smaku. Ale gdy wszyscy podziwiali noworodka i składali powinszowania matce i ojcu, wróżka, pochyliwszy się nad małym królewiczem Lulejką, rzekła tylko:
— Moje biedne maleństwo, nie mogę ci ofiarować cenniejszego upominku nad odrobinę cierpienia.
To było wszystko, co powiedziała, ku oburzeniu rodziców Lulejki".
Uważaj na wróżki chrzestne, one bywają czasami dziwne.
Wróżka wykonała kiedyś magiczny pierścień, jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć... a nie, to nie ta historia. Wracając - wróżka podarowała kiedyś w prezencie swoim chrześniaczkom zaczarowaną przez siebie różę i pierścień - ten, kto je nosił, był piękny i wręcz ubóstwiany. Efekty działania tych przedmiotów okazały się być jednak trochę bardziej rozległe, niż można było w pierwszej chwili przypuszczać, zwłaszcza kiedy nagle zmieniały właścicieli.
Książęta, księżniczki, magiczne przedmioty -brzmi jak świetna historia dla dzieci. I tak jest w rzeczywistości, "Pierścień i Róża" to zabawna baśń, którą czytałam jako dziecko i mi się bardzo podobała. Pamiętam też film, ale widziałam go baaardzo dawno temu.