Po „Nic nie rani tak jak miłość” zdecydowałam się, że drugą książką Paige, którą przeczytam, będzie „Pięć lat od teraz”. Z każdą kolejną książką coraz bardziej lubię twórczość autorki i nie mogę się doczekać, czym znowu mnie zaskoczy. Bo zakończeniem tej powieści bardzo mnie zaskoczyła.
Bohaterami powieści są Nell i Vian, których los stykał ze sobą co pięć lat. Po raz pierwszy spotkali się podczas wakacji, które dziewczynka spędzała u ojca, który związał się z kobietą o imieniu Ruth, która była matką Viana. Po jej śmierci chłopiec wyjechał do Australii, by zamieszkać z ojcem. Choć spotykali się co pięć lat, ich relacja z przyjaźni przerodziła się w głębokie uczucie. Niestety zawsze coś ich rozdzielało: ojciec dziewczyny, który uważał, że są rodzeństwem i nie powinni się ze sobą wiązać, odległość, nowe związki. Ile czasu musi jeszcze minąć, by ta dwójka była już ze sobą na zawsze? A może to nie im pisana jest taka miłość, aż po życia kres?
Nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Jestem rozdarta. Z jednej strony udało się autorce mnie zaskoczyć, co w obyczajówkach nie jest takie oczywiste. Z drugiej strony nie do końca zgadzam się z zakończeniem. Ono jest w kontrze do całej historii i nie wiem, co kierowało autorką. Może nie chciała kończyć tej powieści kolejnym utartym schematem. Mogę sobie teraz gdybać, ale to nie na wiele się zda. Chyba jestem w zbyt dużym szoku, by to się stało, chyba jeszcze do mnie nie dotarło. Ode mnie 8/10.