Poeta, aktor, prozaik. Przyjaciel Mirona Białoszewskiego i współpracownik Jerzego Osterwy. Niesłusznie zapomniany geniusz, którego los ustawił spóźniony debiut książkowy. Czachorowskiego i Białoszewskiego łączyły wspomnienia wspólnie przeżytej okupacji, muzyczne, malarskie i teatralne fascynacje oraz upodobania do miejskich obrzeży, peryferii kultury i tandety. Reprezentatywną próbkę stylu Czachorowskiego przynosi Pejzaż Gnojnej Góry, eksperymentalny tryptyk z pogranicza noveau roman, prozy poetyckiej i „rozmigotanej” narracji magnetofonowej. To – jak pisał Władysław Terlecki - „proza bardzo ornamentacyjna”, wręcz barokowa w formie i choć momentami może nasuwać skojarzenia ze śmietnikowym chaosem, niezwykle wysmakowana. Swen bowiem potrafił budować onomatopeje i łączyć słowa w niezwykle egzotyczne zestawy, ale zawsze, choć egzotyczne i dziwaczne, mające coś niezwykle mazowieckiego. PIW przypomina klasyk literackiej awangardy – napisany w połowie lat 50. Pejzaż na wydanie musiał czekać aż do roku 1968.