Po pierwszej lekturze pamiętników Katarzyny Wielkiej byłam troszeczkę zawiedziona, o ile oczywiście można być zawiedzionym czytaniem czyichś wspomnień.
Największym rozczarowaniem jest chyba to, że nie jest to "oryginalny pamiętnik", którego się spodziewałam. Katarzyna pisała swoje pamiętniki w latach osiemdziesiątych, czyli już jako kobieta w pełni dojrzała (przewrót pałacowy odbył się w 1762 roku). Tekst ich jest zredagowany, nie ma w nim zbyt wielu emocji czy intymnych zwierzeń carycy. Z pewnością pamiętniki dostarczają sporo informacji o młodzieńczych latach Katarzyny oraz stosunkach panujących na dworze cesarzowej Elżbiety, mimo to jednak przez cały czas odczuwałam subtelną chęć autorki na przedstawienie swojej osoby w jak najlepszym świetle. Męża opisywała jako nieokrzesanego, głupiego pijaka, a siebie jako postać wiecznie cierpiącą, osamotnioną, dobrą i niedocenianą. Czyżby próba usprawiedliwienia przewrotu?
Wielu autorów cytuje w swoich opracowaniach pamiętniki Katarzyny II, ale mimo wszystko warto sięgnąć po całość, gdyż stanowią one ciekawe źródło informacji na temat życia dworskiego w XVIII-wiecznej Rosji i oczywiście samej Katarzyny.