Polska wychodziła z epoki komunizmu bogata w wiedzę i przemyślenia, czym jest stalinizm, terror czy ideologiczna indoktrynacja. Zachowaliśmy jasne przekonanie, na czym polega wyjątkowość totalitaryzmu i zła, jakie ze sobą niesie. Ale mimo to po roku 1989 całe to doświadczenie ulegało stopniowej banalizacji i relatywizacji. Politycy i publicyści dla doraźnych celów politycznych, niepomni nawet własnych słów, wycofywali się ze swoich dawnych ocen, rezygnując nie tylko z rzetelnej oceny dziedzictwa komunizmu, ale i z jego rozliczenia. Język antytotalitarny ustąpił wobec języka pragmatycznego. Książka skupia się na mowie publicznej, analizuje dziedzictwo komunizmu w polskiej prasie lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Pokazuję w niej, jakimi językami posługiwali się zwolennicy przyspieszenia, lustracji, dekomunizacji i ci, którzy głosili hasła wybaczenia. Rzecz ma wiele wymiarów. Dotyczy sfery ekonomicznej i politycznej, ukazuje też zwięźle historie PRL-u oraz rolę intelektualistów w budowaniu systemu komunistycznego.