Każdy, kto bierze do ręki tę książkę doskonale wie jak ona się skończy, mimo że wokół śmierci rodziny Romanowów urosło wiele spekulacji, odnajdywały się rzekome córki Cara Mikołaja, zapomniane księżniczki, mające dowody na pokrewieństwo ale tu historia mówi swoje.
Bryn Turnbull opowiada nam o życiu wielkiej księżnej Olgi Romanow, dziewczyny szczęśliwej, wychowywanej przez kochających rodziców, otoczonej rodzeństwem, jednym słowem normalny, ciepły dom mimo iż to carska rodzina. Kiedy wybucha I wojna Olga i Tatiana zostają pielęgniarkami, wspierają ludzi i wspominają swoje bywanie na balach które w czasie wojny nie istnieją. Zakochują się, marzą, lecz nawet w najczarniejszych snach, nie przewidują tego co może przynieść im los, a ten dla tej rodziny był okrutny.
Autorka opiera się na wielu źródłach historycznych, nie daje nam opowieści wyssanej z palca. Ta powieść to dwie przestrzenie czasowe, które się przeplatają, czas gdy rodzina prowadziła normalne życie, a później wojna i ten gdy była wzięta już do niewoli.
Historia opowiedziana jest oczami Olgi co dodaje dodatkowego smaku, przeżycia młodej dziewczyny, jej rozterki, a jednocześnie mądrość którą osiągnęła wraz z wiekiem dojrzewania, miałam wrażenie, iż jest bardziej dojrzała od swojej matki, która bezgranicznie ufała nieodpowiedniemu człowiekowi. Rasputin omotał najpierw carycę a później i samego cara, co wydaje mi się przyczyniło do upadku tej rodziny.
Historia którą zna każdy a mimo to ...