Po miesiącach przerwy wróciłam do przepięknej serii od Kaoru Mori. W czwartym tomie główny wątek tytułowej panny młodej odchodzi na bok, a zatrzymujemy się w niewielkim rybackim miasteczku razem z Henrym, który od razu zostaje okrzyknięty medykiem-cudotwórcą. Bliźniaczki widoczne na okładce są bardzo energiczne, biegają i rozrabiają, ale też ciężko pracują i pomagają rodzinie. Marzy im się książę z bajki, wielka miłość i równie wielkie bogactwo, ale rzeczywistość trochę im te plany pozmienia. Czy to znaczy, że będą nieszczęśliwe? Bynajmniej.
Dalej jestem zachwycona stylem autorki, chociaż mam wrażenie, że niektóre kadry nie posiadały już tak wielu misternie kreślonych szczegółów, jak to miało miejsce we wcześniejszych tomikach. Być może w ten sposób chciano zaakcentować zmianę miejsca akcji, odrębność tej wioski, wykorzystywanie innych tkanin itd. Tak czy siak, jest pięknie, a każdy obrazek to małe dzieło sztuki.
W parze razem z pięknymi ilustracjami idzie interesująca historia, która pozwala czytelnikowi poznać prawdziwie egzotyczny bliskowschodni świat. Historia bliźniaczek jest zabawna, ciekawa, a ostatecznie bardzo wzruszająca i rozczulająca. Nie mogę się doczekać kolejnego tomiku i zapowiadanej wielkiej fety!
Polecam w zasadzie wszystkim czytelnikom. Gdybym musiała w życiu wybrać tylko jedną mangę, którą mogłabym komuś polecić, to byłaby właśnie ta.