Leniwie włożony klucz do zamka. Jeden, drugi obrót i klatkę wypełnia tępy dźwięk mechanizmu. A potem tylko cisza, która wylewa się na zewnątrz od razu po otworzeniu drzwi, jakby za dużo było jej w środku. Nie ma uśmiechu, szukających się nawzajem spojrzeń, ani stukotu bosych stóp zbliżających się na powitanie. Widok pustego pokoju i rzeczy pozostawionych bez ruchu przywraca smutną samotność, w której trzeba wytrwać kolejny długi wieczór.
Julia oddaje się pracy w domu spokojnej starości w Monachium. Spontaniczny wyjazd za granicę kraju ma być nie tylko lekarstwem na trudne wspomnienia, ale też odważnym krokiem, by zacząć wszystko od początku. Mimo upływu czasu, kobieta nie potrafi odciąć się od przeszłości i czerpać radości z życia w nowym otoczeniu. Okruchy samotności, które nosi w sercu, ważą więcej, niż wydawało jej się na początku. Dodatkowym ciężarem jest nieprzewidywalny los, który jej nie oszczędza. Julia musi wykazać się czujnością, bo na horyzoncie pojawia się tajemniczy pielęgniarz.
“Okruchy samotności” to kontynuacja "Tysiąca kawałków", które miałam przyjemność przeczytać już jakiś czas temu. Dobrze pamiętam pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Swoją książką zafundowała mi dużo emocji, momentów zaskoczenia i trudnych tematów skłaniających do refleksji. Ania zadbała o to i tym razem, ale jednocześnie postanowiła sięgnąć po coś więcej. Dodane elementy thrillera wzbogaciły historie o mrok, który wzbudza niep...