Pierwszy raz czytałam ją kilkanaście lat temu, gdy ukazała się seria Historie Ludzkie i klimat, który wtedy odkryłam na jej stronach nadal dla mnie tu gości. Wydaje się, że książka niepozorna, że o tajemnicach w jakie wikłają się ludzie by stworzyć sobie lepszą przyszłość jest setki, a mimo to Ogród ma swoją specyfikę i jakąś siłę przyciągania, że z przyjemnością wraca się do lektury pomimo zachowania w pamięci szczegółów fabuły.
Budowanie swojej historii na kłamstwie jest marną podstawą na przyszłość. Nazwisko Hardigree urosło w siłę, dzięki jednej kobiecie. Dziedzictwo, które jej się nie należało stało się fundamentem, na którym przede wszystkim rozrosło się kłamstwo, a nie tylko rozbudowało się marmurowe miasto.
Opowieść zaczyna się wydarzeniami z lat siedemdziesiątych stanowiących pierwszą części książki, gdzie Darl Union, jeszcze jako dziecko, w warunkach traumatycznych dowiaduje się o przeszłości swojej rodziny. Wypadek w rodzinie Hardigree bezpośrednio rzutuje na tragedię w rodzinie jej przyjaciela Eliego. Zresztą przeszłość Wade'ów i kobiet z rodziny Hardigree jest powiązana głębszymi więzami niż mogłoby się z pozoru wydawać, a owe tragiczne zdarzenia jeszcze bardziej wiążą ich losy tworząc szczelny kokon tajemnic.
Druga część otwiera bieg wydarzeń teraźniejszych, 25 lat po tym co stało się w Burnt Stand. Darl i Eli to już inni ludzie, którzy przez ten cały czas nie nawiązali kontaktu mimo pamięci o sobie ale i zadry noszonej w sercach. Brak możl...