Każdy ze szkiców w tomie stanowi nie tyle próbę interpretacji tekstów, ile zapis doświadczenia, jakim jest czytelnicze spotkanie z tekstem. Olga Szmidt często wychodzi od pytań zadawanych samej sobie, od określenia trudności, jakie wzbudza omawiana książka, od wyznania, ile w tym lekturowym doświadczeniu zwątpień i niepewności. Jest to czytanie, przy całej swojej krytycznoliterackiej samoświadomości i kompetencji, bardzo osobiste: literatura przefiltrowana przez czytelniczkę w określonym czasie i miejscu. Stąd ? orzeźwiający na tle wielu innych tego typu książek ? brak krytycznoliterackiego żargonu, teoretyzowania czy przywołań modnych autorytetów. Nie jest to, oczywiście, czytanie naiwne albo niewinne, Olga Szmidt jest zbyt świadomą czytelniczką, by nie znać filozoficznych czy krytycznych intertekstów, które stoją między nią (lub nami) a tekstem. Wie, że Prichard pobrzmiewa Joyce?em i że prozę Mabanckou można czytać przez Foucaulta. Postanawia jednak zogniskować swoją uwagę na tym ściśle zakreślonym polu, jakim jest pierwsze spotkanie z tekstem. Piszę ?pierwsze?, bo szkice dotyczą książek, które Autorka dopiero poznaje, to nie są szkice o klasycznych utworach, nie są to powroty do dzieł, które się zna na pamięć. To lekturowe odkrycia (znów przypomina się tytuł), a tym samym całą publikację można by nazwać ?księgą odkryć?. Z recenzji prof. Jerzego Jarniewicza