"Poza psem książka jest najlepszym przyjacielem człowieka. Wewnątrz psa jest za ciemno na czytanie". Groucho Marks.
Osoby, które znają mój profil na Instagramie, wiedzą, że jestem straszną "psiarą", w dosłownym tego słowa znaczeniu. Kocham te czworonogi całym sercem. W swoim dorosłym życiu miałam dwa psy. Pierwszy to kundelek Pchełka, mądra, wierna suczka, niestety była chora i musieliśmy się pożegnać po trzynastu latach wspólnie spędzonych. Po krótkiej przerwie do naszej rodziny dołączył Laki, w tej chwili już ośmioletni maltańczyk. To rozpieszczony łobuz, w którym zakochała się cała nasza rodzina. Podporządkował nas sobie, robi z nami co chce, ale jest też bardzo inteligentny, bo wie, jak to robić, żebyśmy się na to godzili.
No więc taka "psiara" jak ja zobaczyła książkę Alexandry Horowitz "Oczami psa. Co psy wiedzą, myślą i czują" i postanowiła ją mieć. I co? I zobaczyłam ile ja błędów popełniłam wychowując mojego psa, ile błędnych wniosków wysnułam z jego zachowania. Wreszcie również się dowiedziałam, o co chodzi z tym wąchaniem wszystkiego i każdego, z tym siusianiem na każdy napotkany krzak, kamień a nawet źdźbło trawy (bo mój pies jest tak mały, że dla niego źdźbło trawy to jak dla owczarka niemieckiego krzak róży, no prawie :-)).
Autorka książkę napisała na podstawie obserwacji własnych psów. O umiejętnościach poznawczych tych czworonogów napisała doktorat, obecnie na Bernard Collage kontynuuje swoje prace.
Nie jest to bynajmniej podręcznik uniwer...