Byliśmy w sercu Toskanii, na trakcie wiodącym z Florencji do Sieny. W ów dzień listopadowy subtelność i surowa prostota toskańskich krajobrazów zaznaczały się ze szczególną siłą. Jesień, wiejska pora roku - a wokół nas ciągnęła się właśnie wiejska okolica - kryje w swoim łonie głębię i czystość życia. Ale tutejsza wieś jest obdarzona delikatną duszą artysty. Horyzont Toskanii zawsze jest wyraźnie obwiedziony biegnącymi jedna za drugą delikatnymi liniami niewysokich wzgórz. Tak właśnie powinien wyglądać horyzont w ojczyźnie wielkich malarzy. Paweł Muratow