W wirze codziennego życia nie myślimy o czekającym nas zmierzchu. A jednak śmierć nieustannie daje o sobie znać. Rzadko jesteśmy świadkami cudzego umierania, najczęściej znamy je z przekazów medialnych i filmów, rzadziej zaś z publikacji. Zresztą po te ostatnie z reguły sięgamy z niechęcią. Śmierć przedstawia się zazwyczaj jako wydarzenie bolesne i gwałtowne. Przeto nie lubimy myśleć i mówić o tym, że i nas w końcu ona dosięgnie i odsuwamy od siebie świadomość jej nieuchronności. Obok tego nasze myślenie poraża jej nieprzewidywalny charakter. Nie wiemy jak będziemy umierać, w samotności czy w otoczeniu bliskich osób, w cierpieniu czy raptownie i bez większego bólu, spokojnie czy w przerażeniu. Owe egzystencjalne rozterki wpływają nie tylko na recepcję odchodzenia ze świata żywych, ale wywołują u wielu popłoch i poczucie krzywdy, mierzonej z jednej strony oceną wysiłku włożonego w życie, z drugiej zaś troską, jeśli nie o siebie, to o najbliższych. [...] fragment wstępu