Pewna sztuczna róża oburzała się, że osa, malarz i ogrodnik, nie doceniają jej i nie traktują jak pozostałych kwiatów w ogrodzie. Choć była piękna, czerwona i taka sama jak inne róże to, nie posiadała jednak zmysłowego zapachu czy słodkiego nektaru. Dlatego też żaden owad czy nawet insekt nie zbliżał się do niej. I to bardzo smuciło sztuczny twór dokonany ręką człowieka, a nie natury. I to była największa różnica, choć może pozornie niedostrzegalna, jednak na tyle istotna, że plastikowa róża czuła się odrzucona. I słusznie, bo pomimo, idealnego wręcz wyglądu i precyzji szczegółów nigdy nie będzie prawdziwą, żywą, rozwijającą się rośliną. Było to dla niej wielką przykrością, a zarazem ironią losu, że ta sztuczna nieskazitelność nie pozwoli jej nigdy poczuć ciepła, zimna, podgryzania, czy zrywania. A więc prawdziwego życia. Krótkiego, ulotnego, niełatwego bytowania, ale za to jakże pięknego i intensywnego.