„Wiadomo, że ciało ludzkie jest zbudowane według ogólnego typu zwierząt ssących. Wszystkie kości szkieletu człowieka wykazują podobieństwo do odpowiednich części szkieletu małpy, nietoperza czy foki. To samo podobieństwo zachodzi w innych częściach organizmu. Najważniejszy z organów – mózg ludzki podlega, zgodnie z opinią wszystkich anatomów, tym samym prawom co mózg innych zwierząt”.
Praca Karola Darwina „O pochodzeniu człowieka” ukazała się w 1871 roku, czyli dwanaście lat po przełomowym „O powstawaniu gatunków”, i zapewne była jeszcze bardziej obrazoburcza niż poprzedniczka, szczególnie w kręgach kreacjonistycznych. Podobnie jak „O powstawaniu gatunków”, książka ta była dziełem nowatorskim i odważnym, burzącym obraz człowieka jako istoty wyjątkowej, stworzonej na obraz i podobieństwo boskie. Stanowiła podłoże wielu dyskusji naukowych i światopoglądowych.
Znajdziemy w niej również spostrzeżenia autora o charakterze mniej poważnym:
„Mieszkańcy Afryki Północnej, pragnąc schwytać dzikie pawiany, na przynętę stawiają im mocne piwo, którym małpy upijają się. Po takiej libacji skutek był taki sam jak u ludzi. Nazajutrz małpy były bez humoru i chore trzymały się oburącz za głowy, na widok piwa lub wina odwracały się ze wstrętem, z przyjemnością natomiast żuły cytryny. Jedna małpa amerykańskiego gatunku Ateles, wypiwszy raz zbyt dużo wódki, nie chciała...