Książka nie jest prosta, bo nie podaje myśli wprost. Notatki dotyczą pobytu autorki wraz z mężem we Włoszech w latach 70-tych. Opisuje w nich to co widziała w tym czasie, a więc ulice, kawiarnie, to, czym żyły Włochy (strajki uczniów, porwanie chrześcijańskiego polityka Aldo Moro, jego zabójstwo przez Czerwone Brygady, następnie proces Czerwonych Brygad, ale i wybór papieża Jana Pawła II oraz obserwacje zakonnic w Domu Pielgrzyma.
Moje wrażenia z tej książki są refleksyjne. To, co mnie uderzyło to fakt, iż zmiany społeczne i obyczajowe, które w latach 70-tych dziwiły tak autorkę, przyszły teraz do nas. A więc życie tu i teraz, a więc jakiś taki schyłek humanizmu opartego na wartościach chrześcijańskich (nie mówię o mediach z katolickością na etykiecie, bo nie o tym pisała Maria Kuncewiczowa, ale o tragicznym dylemacie w polityce: czy ulec terrorystom, czy zaś poświęcić życie Aldo Moro? Co jest ważniejsze: korzyści czy życie ludzkie?). Co jeszcze przyszło do Polski? Ano strajki młodzieży, czy raczej roszczeniowość ludzi, to co dziwiło w latach 70-tych panią Kuncewiczową we Włoszech, że uczniowie wyszli na ulice i domagali się 'trój dla każdego'.
Wiele uwagi autorka poświęciła Janowi Pawłowi II i całemu fenomenowi tego świetnego papieża, tego przełomowego papieża. Będąc na audiencjach przez 1978 roku, opisuje przełomowość Jana Pawła II. Opisuje też anegdoty związane z audiencjami, w których uczestniczyli z mężem trzykrotnie.
Wydaje się, że Maria Kuncewiczo...