Christmas to małe miasteczko w Oklahomie, które niegdyś słynęło z tego, że wszystko na jego terenie było związane ze świętami. Teraz jest to podupadające miejsce, które nie przyciąga już turystów swoim zamiłowaniem do świat.
I to właśnie tutaj przybywa Arthur wraz ze swoją ciotką, którzy zaciekawieni ofertą, która pojawiła się na stronie internetowej Christmas, postanawiają spędzić tu święta. Jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że wszystko, co było na stronie, jest kłamstwem, które wymyśliła Finley, jego znajoma ze szkoły z internatem, tylko po to by przypodobać się rówieśnikom.
I w ten oto sposób Finley i Arthur spędzają razem okres przedświąteczny, w NIEidealnymi Christmas, próbując stworzyć, choćby pozory świątecznej magii.
Czy im się to udaje? Tego dowiecie się sięgając do książki „No i znowu mamy święta”.
. . .
Na początku chcę zaznaczyć, że jest to książka, której akcja płynie powoli. Zaznaczam to, bo wiem, że wiele osób nie przepada za tego typu akcją, a ja zaliczam się do tego grona.
„No i znowu mamy święta” to zmagania Finley, która próbuje poradzić sobie ze zmianami, które zaszły w jej rodzinnym miasteczku podczas jej nieobecności. Kilka miesięcy wcześniej dostała się do prestiżowej szkoły z internatem, i to tam poznaje Arthura, chłopaka o angielskim usposobieniu. Wraca do domu na święta, nie spodziewając się tego, że chłopak stanie w progu pensjonatu jej babci, w którym dziewczyna pracuje na czas świąteczny.
Jesteśmy ś...