Opinia na temat książki Niewinny

Po 9 latach odsiadki za nieumyślne spowodowanie śmierci, życie Matta Huntera wraca na dobre tory. Znalazł miłość, a na świecie niebawem pojawi się jej owoc. Kariera prawnicza nabiera tempa. Ktoś jednak pragnie zburzyć ten piękny obrazek jednym dwuznacznym zdjęciem jego żony. A to dopiero początek… Niebawem w domu Matta pojawia się policja, bo człowiek, który go śledził, nie żyje.

Od lektury minęło już sporo czasu, a ja odczuwam pewien mętlik w głowie, siadając do tej recenzji. Nadal doskonale pamiętam, o czym był “Niewinny”, ale wszystkie emocje pochodzą tak naprawdę z obejrzanego serialu. Jakie wrażenie zrobiła na mnie sama książka? Bardzo długo nie mogłam się w nią wkręcić. Robiłam wiele podchodów, by po kilkunastu dniach mieć przeczytane zaledwie 70 stron. No i potem zrobiłam coś, czego nigdy nie robię… Obejrzałam Netflixową adaptację bez znajomości powieści. Serial był tak dobry, że odblokował mnie pod względem czytelniczym. Po wielu tygodniach od porzucenia książki, na nowo zapragnęłam po nią sięgnąć, chcąc ponownie przeżyć te wszystkie emocje. No i tutaj spotkało mnie spore rozczarowanie. Sama fabuła, jej kształt, zawiłości, kreacja bohaterów totalnie do mnie przemawiały! Moją ogromną sympatię zyskała Lorena. Lubię, gdy to kobieta prowadzi sprawy kryminalne. Zabrakło mi jednak w tej całej historii ciągłego napięcia, oczekiwania na to, co wydarzy się dalej, mocniejszych wrażeń… Wydawało mi się, że akcja wcale nie jest aż tak dynamiczna. Mimo wszystko cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca tej lektury. Nie czułam, by czas jej poświęcony został zmarnowany. Styl autora jest bardzo przyjemny, zagadka kryminalna ciekawa i nie zawsze oczywista. Czegoś tu jednak zabrakło i po przewróceniu ostatniej strony nie byłam w pełni usatysfakcjonowana. Owszem, patrzę na “Niewinnego” trochę przez pryzmat serialu, ale bardzo prawdopodobne jest to, że bez serialu nie wróciłabym do tej książki.