,,Patrzę na swojego faceta i zastanawiam się, jak ja z nim wytrzymuję. Jesteśmy razem już dziesięć lat, a on nawet jeszcze mi się nie oświadczył. Dziś obchodzimy kolejną rocznicę, o której jak zwykle zapomniał. Dla niego ważniejsze są urodziny jego mamy. Ostatnio tkwimy w pewnym zawieszeniu. Coraz częściej się kłócimy, ale przecież po każdej burzy wychodzi słońce".
Mimo iż wydana nieco mniejszym drukiem i ciaśniej osadzonym, to jednak treść sprawia, że bardzo dobrze się ją czyta. Bardzo współczułam tu na początku głównej bohaterce, którą życie coraz bardziej zawodzi. Nawet chwile, które niby ją cieszą nie sprawiają, że z jej podejścia znika melancholijny ton. Wydaje się być zrezygnowana, jakby całkiem w kwestii własnego szczęścia się poddała. Czytamy te sceny z perspektywy różnych postaci, więc dogłębnie znamy ich myśli i słowa, które nie zawsze ze sobą współgrają. Cóż, że w pracy jej się wiedzie, skoro w miłości kuleje. I ta kwestia w tej historii podobała mi się najbardziej. Atmosfera bardzo tu się zmieniała, kiedy do gry wkroczył ON. Wielki pan i władca, którego uczucia ktoś sparaliżował na tyle, że w ogóle ich nie okazuje. Korzysta z życia kiedy się da, gdzie się da i na kim się da. Traktuje je jak jednorazowe lale, które mają spełnić swoją rolę, a później najlepiej, aby od razu zniknęły. Interesując się osobą Rachel proponuje jej układ. Dalej dzieje się podobnie jak w innych książkach z układami. Aby się z niego wyplątać musi poznać jego sekret. Ciekawi was...