Pierwszy tom bardzo mi się podobał i ten również jest bardzo wciągający. Początek przypomina nam sceny z poprzedniej części, tym lepiej, gdyż w pamięci ta opowieść do nas wraca. Oj gdzie się tym razem Viktoria wpakowała! Nie chodzi o to, że jest łatwowierna, bo akurat nie ufa nikomu, ale wybrała bardzo odważną drogę, by wykonać pewne zadanie. Scena umowy z punktami kojarzyła mi się z inną książką, tylko raczej nie spotkałam do tej pory bohaterki tak twardej jak ona. Jest mega silna fizycznie i dla innych, psychicznie, lecz my wiemy kiedy coś ukrywa. Można by powiedzieć, że wewnątrz jest krucha, ale sama siebie podburza, by tego nie okazać. Stara się panować nad każdą sytuacją. Autorka wybrała tutaj inteligentną postać, która w każdym calu chce być zawsze przed przeciwnikiem. Czytamy jak szacuje swoje szanse, jak szybko kalkuluje swoje możliwości, w jaki sposób się hamuje i jaki chce osiągnąć cel. Jednak mimo iż znamy jej zamiary, to jednak nigdy nie byłam w stanie jej zaufać. Jest to spowodowane tym, że postępuje instynktownie i nawet jeśli sądzimy, że wiemy co zrobi, to i tak tego nie robi:-) Wychodzi tutaj ponad siebie i nie potrzebuje pomocy. Wciąż powtarza, że pamięta o swoim mężu, lecz widzimy, że zleceniodawca jest przez nią widziany jako wielki przystojniak. Jej zapał nieco osłabia widok ciężarnej narzeczonej, lecz czy tak naprawdę ten fakt się dla niej liczy? Wchodząc bowiem w układ, który podpisała na rok tak naprawdę nie spodziewa się co ją dalej czeka. Gdzieś ...