Podpisujący się tylko nazwiskiem – Balla (ur.1967 r.), główny alchemik współczesnej prozy słowackiej, a w Polsce prawie jeszcze nie znany, to niewątpliwie jeden z ciekawszych pisarzy współczesnych środkowej Europy. Opublikował sześć książek, które przysporzyły mu zarówno wielu wyznawców jak i zagorzałych oponentów. Jego opowiadania (powieści programowo nie pisuje) układają się w mroczną i pełną tajemnic, choć nie pozbawioną czarnego poczucia humoru, całość. Zarówno rozważania narratora jak i doświadczenia zbliżonych do niego, samotnych, neurotycznych i wycofanych w siebie bohaterów, dotyczą zwykle podstawowego sensu czy bezsensu jakby już z góry marnej egzystencji ludzkiej i niemożności choćby jako takiego „umówienia się na życie“, nie tylko z innymi ludźmi (a zwłaszcza z kobietami) ale nawet i z samym sobą. Ta pełna niespodzianek (także i stylistycznych) proza – bardziej uniwersalna aniżeli tylko słowacka – jest ekspresjonistyczną mieszanką „niemieckiej“ filozofii, średniowiecznej ezoteryki, skrajnego naturalizmu i poetyckiej mistyki. Wiele w niej również pisarskiej autoironii, a w fabule – groteski i surrealizmu. Terenem obserwacji pisarskich są dla Balli przede wszystkim rodzinne Nowe Zamki i okolice. To niezbyt bogate i niezbyt urodziwe powiatowe miasto w południowo-zachodniej Słowacji, z dużą mniejszością węgierską i sporą liczbą Cyganów, jest dla Balli tym, czym dla Schulza, Chagalla, Joyce’e i Kafki był Drohobycz, Witebsk, Dublin i Praga – labiryntem, mikro i makrokosmosem. Jako absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Bratysławie, Balla od lat jest zatrudniony w Nowozameckim Urzędzie Pracy, i z dużą determinacją stara się rzetelnie godzić nużącą pracę urzędnika z aktywną działalnością literacką. Niektóre z biurowych doświadczeń w intrygujący sposób przedostają się do jego twórczości. Mimo swoistego okrucieństwa tej prozy, „prywatnie“ Vladimír Balla jest zaskakująco innym człowiekiem... Jacek Bukowski