Opis wydawniczy zachęcił mnie do sięgnięcia po ten tytuł. Okazało się, że był on znacznie lepszy niż sama zawartość. Fabuła to nic nowego - same powielane schematy.
Już po kilkudziesięciu stronach zaczęłam się zastanawiać, czy autorka w trakcie pisania nie miała problemów emocjonalnych albo czy nie zażywała czegoś mocniejszego. Wszystko to z powodu rozchwianego stylu. Początkowo wydawał się całkiem przyjemny, potem wskoczyły teksty bardzo prymitywne, wulgarne, momentami wydawały się być wycięte z taniego porno. I ta sinusoida trwała całą książkę. Sprzeczne informacje, typu "chcę i nie chcę", występowały często nawet w jednym zdaniu.
Każda z postaci była stworzona indywidualnie, ale zabrakło pomysłu na zbudowanie relacji między bohaterami. Twardy głaz i zimna bryła lodu po pierwszym spotkaniu nie potrafią przestać o sobie marzyć i żywią do siebie ciepłe uczucia.
Absurdalna wydaje się też sytuacja, gdy policjantka nie ma pojęcia, ani przeczucia, że ma do czynienia z przestępcą pod postacią własnego ojca i mężczyzny, z którym się spotyka.
Nienaturalne reakcje i zachowania cechowały każdą postać, a dialogi o niczym rozciągnięte zostały do granic możliwości.
Pomysł na fabułę był, ale na wykonanie nie. Powieść pobieżna, zdająca się pisana "na kolanie".