Gdy tylko przeczytałam, że najnowsza powieść Mhairi McFarlane pt. "Nie zapomnij o mnie", przypadnie do gustu wszystkim, którzy kochają Bridget Jones, od razu zapragnęłam ją mieć, bo co jak co, ale większą miłośniczkę panny Jones trudno znaleźć 😁.
Tytułowa bohaterka nie ma w życiu lekko, nie dość, że straciła pracę, to przyłapała swego faceta "in flagranti" w łóżku z inną, a wszystko to jednego dnia. Nie darmo mówią, że nieszczęścia chodzą parami. Mówią też, że pierwszej miłości się nie zapomniana, a jej nowy szef Lucas, w ogóle jej nie pamięta, a przecież tworzyli licealną parę.
To jedyna z tych książek, które mają bawić i uczyć jednocześnie. Pod płaszczykiem humoru ukryto tu sporo trafnych wniosków i myśli, które zmuszają do refleksji. Główna bohaterka mimo wielu bolesnych lekcji od życia, zawsze może liczyć na swych przyjaciół. Sama nie jest ideałem i posiada wiele wad, lecz któż z nas ich nie ma? Drażni mnie infantylność u kobiet, a Georgina nie jest jej pozbawiona. Faceci to co innego, oni dojrzewają do szóstego roku życia, a potem już tylko rosną. Tutaj sprawa jest jasna. Choć nie wszystko, co z założenia miało śmieszyć, mnie bawiło to i tak uśmiechnęłam się kilka razy, wydłużając w ten sposób swoje życie. Przeznaczę je na czytanie kolejnych książek 😉.