Najpierw trochę się ciągnęło, ale nie było nudno. Dość szybko okazało się o co chodzi, tak z grubsza. I już się nie dłużyło, tylko przeraziło. Potem wzruszyło, zadziwiło, znów przeraziło. I było tak bardzo smutno! Pozostawiło niesmak i nadzieję, że to się nigdy nie zdarzy. Choć prawdę mówiąc nie mogę być pewna, że na pewno w tej, czy w innej formie to się gdzieś w tej chwili nie dzieje.
Laboratoria? Eksperymenty? Postęp. Chęć długiego i zdrowego życia.
Uważam, że używanie w opinii o tej powieści słów określających kim są uczniowie szkoły, czym jest donacja lub kim jest opiekun, to wyrządzanie książce i jej przyszłemu czytelnikowi krzywdy. Postaram się więc nie zepsuć nikomu lektury.
Wykreowany przez autora świat jest dziwaczny i nie wiadomo skąd się wziął, zostaliśmy przeniesieni do jakiejś alternatywnej rzeczywistości? Pełnej współczesnego niewolnictwa, a zaludnionej bohaterami wzorowo i z dumą wypełniającymi obowiązkI. Czy są w stanie zmienić swój los, a może potulnie godzą się na wszystko, co zaplanowało im życie? Może i chcieliby, ale to poczucie obowiązku!
Ogólnie to powieść, która jest przyczynkiem do rozważań o człowieczeństwie, życiu i etyce. Co może się zdarzyć, w którą stronę może podążyć świat. Co można usprawiedliwić w imię wyższego dobra. I o majstrowaniu przy długości i jakości życia. O tym samym myślałam czytając „Nowy wspaniały świat”, czy „Klarę i słońce”.
Powieść mnie nie urzekła, bo taki temat nie może oczarować, ale ...