Codziennie od sześciu miesięcy, z własnej woli, spędzam kilka godzin przed komputerem i piszę o tym, co budzi mój największy z możliwych strach: o tym, czym jest śmierć dziecka dla rodziców, śmierć młodej kobiety dla jej dzieci i męża. Życie uczyniło mnie świadkiem tych dwóch nieszczęść, jednego po drugim, i obarczyło — tak przynajmniej to zrozumiałem — zadaniem opowiedzenia o nich. Oszczędziło mi podobnych tragedii i modlę się, żeby to się nie zmieniało.