Trochę jestem za i trochę przeciw.
Za: zabawna komedia omyłek, gdy żona nieudolnie próbuje zabić męża. Schemat akcji jest dosyć filmowy, większość zabawnych momentów opiera się na działaniu. Zabawne było miotanie się z gazetą i wiele wiele innych.
Przeciw:
Uważam, że pewne sprawy nie podlegają humorowi, czy raczej wyśmiewaniu. Tutaj jest to otyłość. I sugerowanie czytelnikowi, że 'żona zasługuje na pomiatanie, bo jest gruba'. Nikt nie zasługuje na pomiatanie i nie wolno wyśmiewać się z wyglądu.
Drugą rzeczą, która mnie oburzyła jest usprawiedliwianie pastwienia się psychicznego nad żoną. Powiem jasno i krótko, nic nie usprawiedliwia partnerów, którzy traktują swoje żony jak śmieci. W tej niby komedii myślą przewodnią jest to, że mąż żenił się z długonogą pięknością, która zbrzydła. I nagle zaczął zauważać jej głupotę. Chciałam zaznaczyć, że mężczyzna powinien był zauważyć to wcześniej.
Denerwuje mnie też w późnych książkach autorki narastająca schematyczność postaci. Justynę z tej książki bez trudu mogłabym zamienić z Dorotką z 'Harpii'. Prawdę mówiąc, po 'Wielkim Diamencie' książki Chmielewskiej zioną wielosłowiem, powtarzaniem motywów.