Współpraca: Prószyński i S-ka
„Pewne sekrety ukrywa się przed rodziną. Niektóre ukrywa się dla niej”
W rodzinie nie raz bywa, że się nawala, rani i popełnia błędy, ale kiedy trzeba to potrafi się zjednoczyć i przetrwać wszystko.
Sunday Brennan ma 29 lat i zaczyna się porównywać do młodszej od siebie koleżanki. Razem pracują w jadłodajni, z tą różnicą, że ta druga za niedługo weźmie ślub, otrzymana dyplom i traktuję te pracę jako tymczasową. Pewnego dnia Sundy wsiada po alkoholu za kierownicę i wbija się swoim autem w betonową ścianę. Budzi się w szpitalu w Los Angeles, cała posiniaczona i w bandażach. O jedynym czym marzy to zapomnieć o ostatniej nocy, która doprowadziła do tych wydarzeń.
Sundy pięć lat temu wyjechała z Nowego Jorku do Los Angeles. Pytanie tylko czy wyjechała czy uciekła? W nagłych przypadkach podała numer do swojego brata Denny, który nigdy nie wierzył w jej lepsze życie w LA i nakłonił ją by wróciła do domu rodzinnego. Kobieta zgodziła się, a po powrocie do Nowego Jorku wiele się dzieje, a Sundy znajduje się w samym środku tych wydarzeń. Powrót po latach nie był łatwy. W końca zostawiła chłopaka Kale, braci i rodziców. Czy uda się jej pogodzić z najbliższymi i przyznać się do prawdziwego powodu jej wyjazdu? Czy zasłuży na druga szansę? Kim jest Billy Walsh i jaką rolę odegrał w jej życiu? Musicie przeczytać „Nic nas nie rozdzieli” by się tego dowiedzieć.
Początek książki był dla mnie trochę trudny ze względu na ilość bohaterów. Ale po pewnym czasie bardzo dobrze czułam się z nimi i odkrywałam tajemnicę Sundy. Każda z tych postaci jest bardzo dobrze wykreowana. Zarówno postacie pierwszo planowe jak Sundy, Denny, Kale i Jackie, jak również drugo planowe jak: Vivienne, Billy Walsh i rodzice Sundy. Jak to u rodzeństwa bywa, każde z nich jest inne. Nie tylko pod względem wyglądu, ale głównie charakteru. I każda z tych postaci skrywa jakąś tajemnicę.
Tajemnica Sunday jest w tej książce idealnie skonstruowana. Od samego początku widać, że kobieta ma z czymś problem i coś ukrywa. Jej sekret znają tylko dwie osoby, które przez te pięć lat nikomu go nie ujawniły. Od pierwszych stron książka należy do gatunku powieści obyczajowej, która z czasem przeradza się w dobry, trzymający thriller. Drugi bardzo ciekawy zabieg zastosowała autorka jeśli chodzi o narrację. Każdy rozdział poświęcony jest danemu bohaterowi i jego punktu widzenia na całą sytuację. A ostatnie zdanie w tym rozdziale jest zarazem pierwszym w kolejnym. Bardzo mi się spodobała ta forma pisania. Dodać musze, że Tracey Lange posiada bardzo lekkie pióro i książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Wręcz płynie się z po stronach książki i jest się ciekawym zakończenia.
Jeśli chcecie poznać największą tajemnicę, która spowodowała po części rozpad rodziny i związek Sundy z Kale, koniecznie przeczytajcie „Nic nas nie rozdzieli”. Emocje gwarantowane i bardzo polecam tę tytuł na długie jesienne wieczory.