Wczoraj w nocy popełniłem fatalny w skutkach błąd i przypadkiem zerknąłem na początek "Neuromancera". Skończyło się na tym, że przeczytałem całość do rana (nie pamiętam, który to już raz) i dzisiaj musiała budzić mnie listonoszka, dobijając się do drzwi.
Nie ma co pisać szczegółowej opinii o książce, która od 25 (albo i więcej) lat stanowi sztandarowe dzieło cyberpunku. Zadziwiające jest to, że wizja Gibsona po tylu latach dalej nieomalże doskonale odzwierciedla kierunek w jakim zmierza rozwój technologii. Zwłaszcza jeśli popatrzymy na tłumy ludzi uzależnionych od sieci, gier i dopalaczy. Pewnych rozwiązań technologicznych nie udało się jeszcze zrealizować, ale już teraz widać, że nacisk społeczny na powstanie bezpośrednich interfejsów neuronowych będzie coraz silniejszy. Prywatne loty kosmiczne, coraz to nowe narkotyki, ataki hakerskie, wirusy militarne, badania nad sztuczną inteligencją, życie w wirtualnej rzeczywistości, czarne kliniki z powszechnymi przeszczepami, świat pełen geeków i przeróżnych subkultur zmieniających mody technologiczne co kilka-kilkanaście dni - wszystko to powstaje nieomal dokładnie zgodnie z wizją Gibsona. Co więcej, jego sposób pisania i składania tekstu z krótkich, często niekompletnych i wypełnionych slangiem zdań, nieomalże idealnie odwzorowuje kierunek rozwoju języka komunikatorów sieciowych i treści nimi przesyłanych. Język i styl powieści Gibsona kiedyś mogły sprawiać kłopoty czytelnikom swoją skrótowością i fragmentarycznością a dzisiaj jego książkę czyta się o wiele łatwiej. Pamiętam jak sam miałem mieszane uczucia czytając ją pierwszy raz i chwilę trwało zanim uświadomiłem sobie, że nie da się wiarygodnie opisywać przyszłości bez zmian struktury języka i słownictwa. Gibson zrobił to znakomicie. W miarę upływu lat, wracałem wiele razy do "Neuromancera" i w trakcie dzisiejszej nocnej lektury przekonałem się, że wiele zdań umiem na pamięć.
Dzisiaj, gdy "Neuromancer" jest jedną z setek (jeśli nie tysięcy) cyberpunkowych książek, wizja Gibsona nie zachwyci nowego czytelnika oryginalnością. Nie zmienia to faktu, że jest to znakomicie napisane SF. Coraz bardziej realistyczne z każdym mijającym rokiem.
Przeczytajcie więc tę książkę teraz, bo za kilkanaście lat Gibson może przestać być autorem piszącym fantastykę.