Treść "Nekrosytuacji" stworzona jest na podobieństwo ostatnio modnych publikacji opowiadających o wydarzeniach z życia zawodowego lekarzy i pielęgniarek. Naszpikowana anegdotami od pierwszej po ostatnią stronę. Można dostrzec coś wartego uwagi, ale to jedynie migawki z życia zawodowego grabarza. I to głównie takie, które niosą humorystyczny wydźwięk, choć dla osób w żałobie niekoniecznie. Brakuje tu zróżnicowania pod względem odczuwanych emocji, praktycznie brak dramatyzmu, wszystko zmierza ku śmiałej zabawnej puencie. Choć i ta nie pojawia się przy każdej historii, a wtedy tracimy z oczu sens całego wywodu. Jest też przytoczonych kilka historii, nad niektórymi warto się zastanowić. W tak dramatycznych dla żałobników chwilach pracownicy zakładów pogrzebowych mają otwarte i trzeźwe umysły, dzięki czemu nie umyka to, co jest istotne zarówno dla rodzin zmarłych, jak i dla ich biznesu.
Rzeczowych uwag na temat działania biznesu w książce Guillaume'a Bailly'ego nie znajdziemy. Tę pozycję trzeba traktować jako przerywnik między poważniejszymi lekturami, a wręcz jako zamiennik wyszukiwania ciekawostek w internecie. I nic poza tym. Jeśli opisywane sytuacje będą umiejętnie dawkowane, może się spodobać. Osobiście w pewnym momencie chciałam już tylko jak najszybciej zakończyć te powtarzalne "przyjemności".