Naznaczona krwią

Po pierwszym tomie byłam tak strasznie ciekawa co tam jeszcze się wydarzy, że tupała nogami z niecierpliwości. W końcu doczekałam się drugiego tomu i na końcu się zdziwiłam, czyżby miał powstać trzeci tom? Jest na to potencjał.

Pierwszy tom mi się podobał, ale to drugi mnie porwał, przez ogrom akcji i tego co zaserwowała nam autorka. Znowu zostajemy wciągnięcie w świat legend arturiańskich. Znowu Bree, która czerpię magię z korzenii i eteru jest główną bohaterką, która musi odnaleźć się w nowej roli.

Zauważyłam ostatnio że pisząc o drugich tomach mam problem z tym żeby nie spoilerowac, chciałabym napisać tutaj więcej o fabule ale nie mogę. Akcja w książce jest dynamiczna ale również przerywana jest momentami by czytelnik mógł zaczerpnąć oddechu przed kolejnymi rewelacjami. Ma nierówne tempo ale nie przeszkadza to w odbiorze całości.

Tak jak w pierwszym tomie, tak teraz mamy tutaj trochę taki trójkąt miłosny, nadal jestem mocno team Selwyn, jednak tutaj bylo mniej Nicka, dlatego może nie zmieniłam drużyny.

Bree jako główna bohaterką trzyma się swoich założeń. Jest nastawiona na to żeby doprowadzić sprawy do samego końca. Jeśli obiera jakiś cel to dąży do niego. Podobalo mi sie ze tak odnalazła się w nowej rolii i wkroczyła w nią bez strachu. Czasami jednak mnie irytowała, nie na tyle żeby mnie zniechęciła do swojej osoby, ale jednak.

Sel - damn, gdybym była młodsza to książkowy mąż. Facet skomplikowany z tajemnicami, no pr...

"Naznaczona krwią" autorstwa Tracy Deonn, to kontynuacja "Zrodzonych z legendy", historia inspirowana królem Arturem i rycerzami Okrągłego Stołu.

Dopiero jestem po lekturze i od razu mogę wam powiedzieć WOW, co to była za historia. Zupełnie nie spodziewałam się takich zwrotów akcji. Nawet na chwilę akcja nie zwalnia, co chwilę coś się dzieje. Szok, goni szok. Bree wreszcie odkrywa siebie i swoje moce, nie tylko te po sławnym władcy. Uczy się bronić, ale nie wszystko wychodzi po jej myśli. Do tego w każdym momencie, trafia na przeszkody. Wiele ciekawych faktów wychodzi na jaw. Razem z Bree odkrywamy, że Zakon Okrągłego Stołu, na czele z regentami, wcale nie jest taki cudowny, jakby się wydawało. Ma swoje cele i Bree stoi im na przeszkodzie. Nadal często poruszany jest temat dyskryminacji. Nasza bohaterka często czuje się gorsza przez swój kolor skóry, ale stara się walczyć o sprawiedliwość. Znajdzie niespodziewanych sojuszników, odkryje prawdę o pochodzeniu swoich mocy. W tej części o wiele bardziej mamy rozbudowany świat, poznajemy prawa nim rządzące, zbliża się ostateczna walka z demonami. Jeżeli chodzi o samą Bree, to ma jeden cel odnaleźć Nicolasa, w którym się zakochała. Pomaga jej w tym Sel, królewski mag, za wielką cenę będzie bronił dziewczyny, nawet za cenę swojego życia. Jest między nimi przyciąganie, to coś więcej niż przyjaźń i zaufanie. Tylko czy dadzą się porwać, rodzącemu się uczuciu??? Zakończenie po prostu mnie zabolało🥺, jak tak można. Wielki br...

Stanie się legendą, czy odrzuci swoje przeznaczenie?

Bree dołączyła do Legendarian, potomków rycerzy Okrągłego Stołu aby poznać prawdę o dziwnej i tajemniczej śmierci matki. Szukała tylko prawdy, ale znalazła o wiele więcej.

Znalazła się w samym środku wojny między Cieniogobami, a zakonem, odkryła swoją moc, prawdziwe pochodzenie i niespodziewanego uczucia.

Teraz sprawy tylko się komplikują. Ojciec jej ukochanego Nicka wywołał konflikt z demonami, więc Nick zostaje porwany. Regenci nie zamierzają go szukać, więc Bree bierze sprawy w swoje ręce. Razem z Williaem, Alice i Selem wyrusza w niebezpieczną wyprawę, aby uratować ukochanego

Czy sobie poradzi? Jakie niebezpieczeństwa na nich czyhają? Czy okiełzła swoje mocne? I co z jej zauroczeniem wobec Merlina?

Odpowiedzi na te pytania poznacie e tej książce razem z dużą dawką akcji, przygód,magii i emocji. Nie można narzekać ani na brak wątków romantycznych, ani zaskoczenia. Mamy tu wszystko, tak że historia wciąga i nie puszcza co ostatniej kartki.