Bardzo często przedstawia się naukę ewangeliczną tak, jakby sprowadzała się ona do nieokreślonego bliżej moralizowania, do humanizmu, nieco sentymentalnego i trochę zniewieściałego. Panuje przekonanie, że wszystko streszcza się w przykazaniu: "Miłujcie się wzajemnie". Słowem: jakaś filantropia, mniej skuteczna niż rewolucyjne braterstwo; marzenie trochę ckliwe; religia dla kobiet i ludzi słabych. Tymczasem kiedy rozważaliśmy naukę ostatniego proroka Izraela, wydawało się nam, że zawiera w swej istocie wiedzę, ogromnie bogatą i głęboką. Nie jest ona tylko, ani nawet przede wszystkim, nauką "moralną", jak się dzisiaj na ogół sądzi, ale jest autentyczną wiedzą, która odnosi się do bytu, to znaczy ontologią. Więcej nawet: wiedza ta dotyczy warunków i praw kształtowania się niedokończonego jeszcze bytu, jakim jest człowiek. Odkrywa nam ona prawa i warunki tworzenia się niedokończonego jeszcze człowieczeństwa, które dopiero się staje; odkrywa nam normatywne prawa antropogenezy. Więcej jeszcze: wiedza zawarta w Ewangelii dotyczy praw i warunków ostatecznego dokonania ludzkości, to znaczy jej przebóstwienia. Jest to wiedza, gnoza, dotycząca ontogenezy, wiedza, która pozwala nam odkryć, jak możemy osiągnąć pełnię będącą naszym przeznaczeniem. Jak widać, to zupełnie co innego niż "nauka moralna"... ( Z "Wprowadzenia" Autora )