Ja, herbata, książka, koc. Pełen relaks.
Czyżby?
Czy umiem w pełni odpocząć i nabrać sił, kiedy z tyłu głowy ciągle pojawia się ta myśl o nieposprzątanej garderobie, niepoukładanym praniu? No nie do końca. Dużo lepiej jest mi się odprężyć, kiedy wiem, że dookoła mnie panuje ład i porządek.
Zaczęłam czytać książkę „Najpierw głowa, później dom”, gdy byłam w środku wielkich porządków. Odgracanie przestrzeni, znajdowanie miejsca dla każdej posiadanej rzeczy lub wyrzucenie jej do kosza. Myślałam, że autorka się myli, nie da się uspokoić myśli dopóki żyjemy w chaosie.
Aż wreszcie zrozumiałam.
Jak długo mieszkałam w bałaganie? W nieporządku?
Jak długo mi to nie przeszkadzało? Dlaczego nagle zaczęło?
No właśnie dlatego, że nastąpiła w mojej głowie zmiana. Uporałam się z moimi myślami, nabrałam chęci do działania.
I nie. To nie porządek w domu pociągnął za sobą spokój ducha. To porządek w głowie przyciągnął siły do całej reszty.
Najpierw głowa, przepracowanie problemów, traum, przykrości z dzieciństwa, potem cała reszta. Tylko wtedy uda nam się stworzyć lepszą przyszłość dla samych siebie. Dla bliskich.
W książce Klaudii Tokarz-Laska znajdziemy pytania, które uświadamiają nam wiele ważnych kwestii, które pomagają zrozumieć siebie. Ja na niektóre z nich nie znałam odpowiedzi. Wydaje mi się, że minie sporo czasu, zanim będę mogła przyznać prawdę sama przed sobą.