Niesamowicie ciepła, świąteczna opowieść, pełna miłości i szczekania psów.
Ally prosto z Nowego Jorku wraca do małego miasteczka Pine Hollow, postanawia pomóc swoim dziadkom prowadzić schronisko dla zwierząt, przy okazji szukając swojego miejsca na ziemi i pomysłu na swoje życie.
Ben opiekuje się swoją małą siostrzenicą po tym gdy jej rodzice zginęli w wypadku. Jest mu ciężko, chce być perfekcyjnym opiekunem i żąda od siebie zbyt wiele. Jest też miejscowym radnym, wszyscy czegoś od niego chcą, tym bardziej w okresie przedświątecznym.
Pewnego dnia Ally i Ben wpadają na siebie, niestety nie jest to miłe spotkanie. Na dodatek dziewczyna dowiaduje się że Ben dołożył cegiełkę do tego żeby schronisko przystało być finansowane z budżetu miasta. Co zrobić z psami skoro miejsce w którym chciała rozpocząć nowe życie musi zostać zamknięte. Siostrzenica Bena pomaga w schronisku, w końcu on zdaje sobie sprawę że musi pomóc Ally zorganizować domu dla psów, nie może jej zostawić z tym wszystkim samej. Jego serce zaczyna topnieć, wszyscy są zdania że są dla siebie stworzeni, tylko czy może się wiązać skoro dziewczyna może w każdej chwili wrócić do Nowego Jorku a on przecież musi myśleć o dobru dziecka które wychowuje.
Książka niesamowicie świąteczna, czuć w niej atmosferę świąt i te wszystkie przygotowania. Wątek miłosny nie jest przesłodzony, zdarzają się też zabawne momenty. Sama otoczka schroniska, psów i uczucia jakim darzą...