[...] Gdy opuścili Francję wszyscy sprzymierzeńcy - napisał Waldemar Łysiak - nawet jej marszałkowie, Napoleon I Bonaparte miał przy sobie "les derniers fideles". Klucz do serca Polaków był krótki: wystarczyło powtarzać w kółko słowo "honor". Cesarz tak właśnie zrobił, mówiąc polskim oficerom po śmierci Józefa Poniatowskiego, że wrócą do kraju z honorem. W kilkanaście lat później Monarchia, uratowana dzięki powstaniu listopadowemu przed rosyjską interwencją, przemówiła ustami premiera Casimira Periera, iż bunt jest zbrodnią i nikt nie ma prawa oczekiwać od Francji interwencji i walki, bo "skarb i krew francuska należą tylko do Francji" [...]. [...] Nie ma w polityce sentymentów. Francuzi w "1939 pili winko i rżnęli w karty w ciepłych kazamatach Linii Maginota, pokrzykując: 'Nie będziemy umierać za Gdańsk'". I pamiętając to wszystko, miłość do Francji - raczej nie do jej potęgi czy słowa, lecz kultury i tego "czegoś" pozostała nadal w umyśle według słów Waldemara Łysiaka - uczuciem wyrażonym jako "Je suis fidele malagre moi" [...]. Ze Wstępu