„Na przekór i na bakier” to tylko na pozór saga rodzinna, w którą autor wplótł opowieść o pierwszych 18 latach swego długiego życia. Życia, w którym objawił czupurność i zadziorność, opór wobec więzów, jakimi usiłowano go spętać. Wyrastał – dzięki matce śpiewaczce operowej i ojcu rzeźbiarzowi – w warszawskim środowisku artystyczno-inteligenckim, obserwował w codziennym życiu wielkich artystów i znaczących ludzi epoki. Chłonął świat oczami przedwcześnie dojrzałego dziecka, któremu rodzina i otoczenie raczej oszczędzały przykrości codziennego bytowania. A potem nagle ten świat się zawalił. Początek II wojny światowej jako jedenastolatek powitał z entuzjazmem jak dobrą przygodę, która po kilku dniach zmieniła się w trwający 5 lat koszmar – egzystencję na krawędzi głodu i ciągłego zagrożenia życia. Po wojnie, po wyzwoleniu-zniewoleniu Polski przez komunistów, dorastającemu chłopakowi trudno było wrócić do normalności. Sprawiły to wydarzenia, w których uczestniczył, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, sytuacje bez wyjścia, z których tylko cudem uchodził cało. Z młodzieńczą beztroską pakował się w tarapaty, gdzie dziecinada ocierała się o bohaterstwo, makabra mieszała z radością życia i niefrasobliwością, fantazja z twardym stąpaniem po ziemi. Autor opisuje wydarzenia z satyrycznym zacięciem i zachowaniem ironicznego dystansu wobec siebie i innych. Niezwykle sugestywnie odmalowuje obraz ówczesnej rzeczywistości i jej klimat, kreśli mistrzowsko sylwetki ludzi. Zadziwia niezwykły dar obserwacji i pamięć szczegółów, które sprawiają, że czytelnik staje się jakby naocznym świadkiem wydarzeń. To wszystko sprawia, że książkę czyta się jak sensacyjną powieść, a potoczysty język ułatwia pochłonięcie jednym tchem tej 600-stronicowej „cegły”.