To popularnonaukowa przygodowa książka dla młodzieży. Oczywiście nie dla młodzieży wychowanej na internecie, smart fonach, ipodach, myślącej o załogowym locie na Marsa. Ale ja bym jej tak ze szczętem nie skreślał (nie chodzi mi o młodzież, może jeszcze dorosną, tylko o książkę), to fantastyczne dzieło, które można wykorzystać dla śledzenia zmian w literackim języku. Nawet w niej samej cześć pierwsza i druga rożni się sposobem prowadzenia narracji. Dla ludzi zainteresowanych historią też jest to dość fantastyczna pozycja pełna smaczków, jak choćby wykorzystanie fonografu z wałkiem woskowym jako urządzenia podsłuchowego. A wiedza o kosmosie, coś niesamowitego, miano nadzieję na znalezienie życia na Księżycu. Na Marsie istniało ono z pewnością i to rozumne, toż wybudowali kanały. Moje wydanie z 1957 roku ma dodatkowy plus: posłowie! Kanały już nie są kanałami, tylko pasmami roślinności Marsjańskiej i już jest teleskop z wymyśloną przez Umińskiego soczewką o średnicy pięciu metrów, niesamowite. A już na dniach mają wejść do użytku radioteleskopy.
I jeszcze dalej na
http://niepamietnikfprefecta.blogspot.com/2013/09/mineo-100-lat.html