Czym jest "dzikie typo"? Nie będzie odkryciem Ameryki powiedzenie, że to skrót od określenia "dzika typografia". A dlaczego "dzika"? Bo nieokrzesana, anarchizująca, niesforna, nielicząca się z normami i konwenansami., zwykle pojawiająca się w miejscach zupełnie niespodziewanych i najczęściej niepozostawiająca odbiorcy obojętnym wobec treści, jakie niesie. A treści te nie uznają cenzury. Bywają prowokacyjne, poetyckie, mądre, głupie, absurdalne, wściekłe... Zazwyczaj są anonimowe i niemalże bez wyjątku umieszczane w przestrzeni publicznej nielegalnie. Nanoszone na ściany budynków, parkany, mury i chodniki przy pomocy puszki sprayu, farby, pędzla, markerów, ale często również wyskrobywane lub wyklejane. Jedne wychyną zza rogu niespodziewanie i niczym stary kumpel klepną w ramię poprawiając nam humor trafnością dowcipu, inne spróbują dać w łeb obuchem nienawistnego hasła. W czasach dziejowych zawieruch zwykło się mawiać zlęknionym półszeptem, że ściany mają uszy. Kiedy jednak w społeczeństwie wzrasta świadomość oraz potrzeba dania upustu emocjom - mury zaczynają mieć głos...
Kuba Szczapiński zabiera nas w podróż po najbardziej znanej łódzkiej dzielnicy, śledząc przykłady zjawiska, które nazywa „dzikim typo”. Refleksje Jakuba wzbogacone zostały o wywiady z przedstawicielami świata artystycznego aktywnymi w przestrzeni Bałut: Anną Leśniak, Kacprem Zaorskim-Sikorą i Gu-tangiem.
Całość jest bogato ilustrowana zdjęciami z archiwum autora i jego przyjaciół. m.in. Łukasza z Bałut. Za skład i oprawę graficzną „Murów…” odpowiada Joanna Szumacher-Strzemieczna.