Jestem niemalże w stu procentach pewna, że przynajmniej połowa Was miała w swoim życiu chociaż raz do czynienia z Muminkami. Dla mnie jest to bajka dzieciństwa i do dziś pamiętam lęk o pojawienie się Buki (dziś raczej jest mi jej szkoda) oraz czarownicy. Tak, tej drugiej bałam się chyba najbardziej. Byłam tylko dzieckiem, więc proszę o wybaczenie w tej kwestii. Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania kilku opowiadań z Doliny Muminków, nie mogłam odmówić. Dlatego też dziś zaprezentuję Wam swoją opinię na temat m.in.opowiadania: Muminek i złoty liść.
Ta część z kolei opowiada o przygotowaniach mieszkańców Doliny Muminków do wielkiego, Jesiennego Balu. Muminek przypadkiem znajduje prawdziwy złoty liść... Skąd się wziął? Czy jest bardzo cenny? A co stałoby się, gdyby odnalazł drzewo, z którego odpadł liść? Mógłby obdarować każdego takim cudownym prezentem!
W tej części zaczęłam dostrzegać trochę tę naiwność Muminka. Być może jest to już kwestia tego, że wiem znacznie więcej, inaczej patrzę na świat, niż najmłodsi i przekonanie o tym, że istnieje drzewo ze złotymi liśćmi, jest dla mnie niemożliwe. No ale przez to wystąpił mi tutaj pewien zgrzyt, przez co tę książkę oceniam jako najsłabszą z całej trójki. Jednocześnie też nie chciałabym, byście zrozumieli mnie źle - nie uważam, by Muminek i złoty liść był złą książką i niewartą uwagi najmłodszych. Uważam wręcz, że właśnie ci młodzi czytelnicy...