Nie uwierzycie, ale dzisiaj miałam tak okropny początek dnia, jak to tylko może być możliwe. Okropny ból głowy plus niewyspanie nie zrobią z człowiekiem nic dobrego. Jednak póki inni jeszcze spali, to zabrałam się za drugą książkę Morderczej Adelki. No i stał się cud! Zły humor przeszedł mi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Adelka tak mnie rozbawiła, aż mnie samej przyszła ochota na żarty.
Może pora abym opowiedziała wam, dlaczego tak ją nazywają. Otóż, Adelka ma pewne zwierzątko, które bardzo ją irytuje. Odkąd dowiedziała się, że nie jest to morderczy lew, chce się go jak najszybciej pozbyć. Kiedy jest brudny, chowa go do pralki, a chcąc sprawdzić niejedno przysłowie, zrzuca go z okna. Uwierzcie mi, że ma ogromny zasób pomysłów, które nas rozbawią i mocno rozśmieszą. W połączeniu ze swoją babcią tworzą przezabawny duet. Do tego zdradzę wam, że jest ktoś, kto bardzo zabiega o względy Adelki. Nie da się ukryć, że ona to wykorzystuje. Torturuje go jak tylko może, okazując mu każde z uczuć bardzo dosłownie. Komiczne sytuacje, które chciałoby się czytać i czytać. To chyba moja pierwsza w życiu seria komiksowa, w której tak bardzo się zakochałam! Lektura książki zajmie wam niecałą godzinę, ale cała energia z niej płynąca zostanie z wami na bardzo długo.
To bardzo ważne aby na co dzień się śmiać. Poprzez radość uwalniamy ze swojego ciała całe napięcie, które zalega w naszym organizmie. Po co fundować sobie ból głowy, skoro możemy sobie pomóc czytając właśnie ...