Jest to historia alkoholiczki i lekomanki, która swoją drogę do trzeźwości rozpoczęła we wczesnych latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia w Berlinie Zachodnim (połączenie miasta nastąpiło dopiero wraz ze zjednoczeniem Niemiec w 1990 roku).
Christa Jänicke łykała tabletki przepisane jej przez lekarza i piła dobre wina, stosownie do wymogów swojej sfery, podejmowała próby samobójcze, skończyła specjalne studia, jako terapeutka prowadziła własny gabinet, aż wreszcie osiągnęła punkt, który określa jako swoje dno i moment kapitulacji. Postanowiła poprosić o pomoc we Wspólnocie AA, jednak przez przypadek zamiast do AA, trafiła do stowarzyszenia Berlińskiej Pomocy dla Alkoholików (AKB – istnieje do dnia dzisiejszego jako Die Anonyme Alkoholkrankenhilfe Berlin e.V.).
Według Christy Jänicke stowarzyszenie to pracuje według programu dwunastu kroków AA, jednak w szczegółach trochę się od AA różni. Z dalszego opisu i relacji wynika, że różni się bardzo i nie tylko w szczegółach, ale to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia dla czytelnika, który nie „siedzi” w temacie tak mocno, jak ja.
Pół żartem, pół serio stwierdzam, że książka napisana jest typowo kobiecym stylem, to jest z przewagą rozbudowanych opisów stanów emocjonalnych i ich złożonych analiz, nad rzetelną relacją z wydarzeń. Christa Jänicke stwierdza jakiś tam fakt tak lapidarnie, jak to tylko możliwe i natychmiast przestępuje do opisywania swoich uczuć w związku z tym. Jako mężczyźnie zabrakło mi...