Najciekawsze we wspomnieniach Daphne du Maurier były dla mnie informacje o czytanych przez nią książkach (zawsze mnie interesuje, co kto czyta :P) oraz odnajdywanie powiązań i inspiracji dla jej późniejszych powieści. O, i jeszcze ten fragment, jak poszła do dentysty, bo jej „nerw obumierał” – ale to już zboczenie zawodowe :)
A najdziwniejsze było ujawnienie jej dość bliskiej relacji z kuzynem, kiedy ona miała czternaście lat, a on trzydzieści sześć. Uczucie to było raczej platoniczne, ale jednak nie czułam się zbyt komfortowo czytając o tym.